Dzień zwyczajny?

Jest 29 dzień grudnia. Godzina 12.30. Otwieram okno wychodzące na niewielką, urokliwą uliczkę Via del Boschetto. W oknie siedzi starsza kobieta, pije kawę, ubrana w bieliznę nocną. Na dole słychać życie kawiarniane w niewielkim lokalu Baretto (Er Baretto-via del Boschetto 132). Tak zaczyna się przeciętny rzymski dzień. Leniwie się zaczyna. Od zapachu kawy i rogalików.

Zwiedzanie Rzymu z przewodnikiem może przyprawic o zawrót głowy i mdłości. Spacer 1, 2 i 3 opisany w standardowym wydawnictwie, to nic innego, jak poddanie się wędrówce ludów. Wszędzie, gdzie sie zatrzymasz znajdziesz tłumy turystów, mało smaczne jedzenie i kosmiczne ceny. Warto więc postawić na własna inwencję i pomysł na spacer. Przewodnik zostaje w torbie i nie jest w stanie popsuć mi przyjemności oddychania wiecznym miastem. Tak się złożyło, że ulica na której mieszkałem znajdowała na uboczu, ale tak naprawdę w samym centrum miasta, bardzo blisko via Nazionale, Koloseum i innych tłumnych atrakcji. Ale poza tym wśród małych, urokliwych uliczek można było znaleźć niesamowite, domowe trattorie, niewielkie sklepy z winami, gdzie można degustowac przepyszne Barolo, idealnie zrównoważone, ze słodkimi aromatami wanilii, owoców i kwiatów. Doskonale pasuje do standardowego, wloskiego anipasti, czyli przykładowo marynowanych karczochów, podanych z szynką prosciutto, ostrym włoskim salami, które ma deliktanie kwaśno ostry smak.

A własnie od anipasti wszystko się zaczyna, zaczyna sie pózny obiad i bardzo póżna kolację. Warukiem dobrego przyjęcia przez właścicieli tratorri, jest dokładne poznanie podtsawowych, włoskich zwyczajów kulinarnych. Zaczynamy od anipasti lub primi piatti � zazwyczaj jest to standardowa, wloska pasta asciutto, czyli makaron z sosem. Potem przechodzimy do secondi, czyli dania głównego – mięsa lub ryby. Włosi jedzą dużo. Pierwszy raz wchodząc do knajpy trudno uwierzyć, że elegancka, wręcz filigranowa pani jest w stanie zmieścic w sobie trzy dania i deser. Ale po obserwacji własnego organizmu stwierdziłem, że �sukces� leży w popijaniu kolacji dobrym winem, dużą ilościa wody i gęstym, mocnym espresso na deser. Celowo wybrałem kilka razy trattorie, które nie istniały w żadnycm przewodniku; znajdowały się w zaułkach mało turystycznych miejsc. Tego typu lokale prowadzą przeważnie samodzielnie włoskie rodziny. Wystrój nie jest zachwycający, ale bardzo swojski. Kiedy idziesz do toalety, która znajduje się gdzieś daleko na zapleczu, musisz przejść, przez część prywatna knajpy, gdzie rodzina odpoczywa, ogląda telewizję, konsumuje i nieustannie debatuje. Ma to swój urok, ale przede wszystkim musze powiedzieć, że nie zawiodłem się na jedzeniu podawanym w tego typu miejscach. Kiedy zamawia sie stanadardowe, włoskie dania, typu pasta, risotto, pizza czy canelloni, nie można się zawieść. Wszystko jest świeże i smaczne.

Włosi jedzą wolno i bez pośpiechu. Kiedy czekasz na swoje dania widzisz, jak kelnerka krzyczy do koleżanek przechodzących ulicą, zaprasza je na szybkie espresso, paierosa i krótką pogaduszkę. Można wtedy poczuć cudowny klimat włoskiego życia, klimat dnia powszedniego.

Kończę swoja kolację krótko przed pólnocą. Wstając od stołu i nie jestem pewien, czy o własnych siłach dotrę do mieszkania. Docieram. Śpię idelanie. Długo. Chcę, żeby obudził mnie zapach rogalików i kawy w południe.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s