Lanazarote. Tias. Miasteczko senne, białe, na lekkim wzniesieniu. Właściwie każda część Tias, ma niesamowity widok na ocean, rozpościerający się w dole. W pogodny słoneczny dzień, koło południa ocean widziany z Tias nie jest lazurowy, niebieski, jest na przemian ciemno granatowy i srebrzysty. Odbija słońce. Razi swoim widokiem, uspokajając jednocześnie.

Ostatnie siedemnaście lat swojego życia spędził w Tias noblista Jose Saramago. Dom położony idealnie, na wzniesieniu, z przepięknym ogrodem, widokiem, ciekawym rozmieszczeniem pomieszczeń. Jest cień, jest słońce, jest jedno i drugie. Równowaga, spokój i cisza, idealne warunki do pracy i życia.
Kończąc zwiedzanie domu Saramago, zostaliśmy zaproszeni do jego prywatnej kuchni. Nie jest to muzeum. W pomieszczeniu widać codzienny, uporządkowany nieład. Z kuchni na co dzień korzysta rodzina Noblisty. Jest duży stół, dwa profesjonalne ekspresy do kawy. Kawa w tej kuchni to rytuał. Dziesiątki filiżanek i kubków na pułkach i w szklanych witrynach. Lodówka ze zdjęciami przyjaciół. Kawę u Saramago pił między innymi, Pedro Almodovar i Bernardo Bertolucci.

Z kuchni Saramago mozna wyjść z kawą na przestronny taras. W słońcu i w cieniu. Z tarasu dalej jest zejście do ogrodu, starannie pielęgnowanego przez lata. Cały rok kwitną w nim kwiaty, gdzieś dalej rośnie drzewo oliwne przywiezione przez pisarza z Portugalii, jako mały krzak. Oliwek nie uprawia się na wyspach kanaryjskich. Ta z kraju rodzinnego Saramago ma się idealnie i mierzy już ponad pięć metrów. Okazała. Znalazła swoje miejsce. Jak pisarz.
Miałam przyjemność pić kawę na tym tarasie:)
Lanzarote to cudowna wyspa:)