Podobno polędwiczek robić nie wypada. To banalne, proste i bardzo mało skomplikowane smakowo mięso. Polędwiczki zepsuć nie można. To wyjątkowo łatwe do przygotowania mięso. Przy sprzyjającej aurze i nie sprzyjającym czasie w ciągu tygodnia, można ją przygotować w ciągu 30 min od wyjęcia z lodówki. Może się marynować, ale nie musi, wystarczy opiec na patelni i poddusić w wymyślonym przez siebie, ulubionym sosie. Polędwiczki polecam zawsze do przygotowania moim znajomym, którzy kuchnie z katalogu piękne mają, gdzie metal i szkło króluje, ale nic oprócz jajecznicy w nich jeszcze nie ugotowali. Musi być proste powtarzają, musi być smaczne, musi być szybkie…, bo przecież nikt w kuchni długo nie ma czasu siedzieć. A że jest ładna to… przecież katalogi, rewie mody, znajomi w trampkach i spodniach od Armaniego, a samo gotowanie gdzieś dalej, w tle. No chyba, że sushi, bo sushi robić samemu trzeba, wypada i w ogóle…
Podaje im wtedy do wybory, dwa standardowe, banalnie proste przepisy na polędwiczki. Jeden w białym, drugi w czerwonym sosie. Do wyboru. Powinno się udać.
Napiszę dziś o jednym z moich ulubionych przepisach na polędwiczki, w sosie z borowików z odrobiną sosu z leśnych malin. Dlaczego akurat grzyby leśne i dzikie maliny? Właśnie dlatego, że polędwiczka sama w sobie nie jest, tak jak pisałem smakowo wybitnie rozwiniętym mięsem, dlatego warto pracować nad sosem, który jej charakter zmieni. W tym przypadku waldburg z dzikich malin (można kupić w sklepie VomFass w Blue City, który naprawdę polecam) i borowiki naprawdę są w stanie uczynić cuda…
Składniki:
1 średniej wielkości polędwiczka
3 łyżki waldburga z dzikich malin
sól i pieprz
0,5 kg borowików (polecam mrożone, dostępne w wielu supermarketach)
połówka sporej cebuli
1/4 kostki masła
1/2 szklanki białego, wytrawnego wina
oliwa z oliwek
1/2 pudełka śmietany 18%
sól i pieprz do smaku
świeży rozmaryn
Przygotowanie
Polędwiczkę marynujemy w oliwie, waldburgu z dzikich malin, soli i pieprzu, następnie smażymy z każdej strony na oliwie, po czym przekładamy do głębokiego garnka i zalewamy, białym wytrawnym winem, pozostawiając na wolnym ogniu do odparowania.
Na maśle smażymy cebulkę, dodajemy grzyby, dusimy razem ok. 15 minut i całość przekładamy do garnka z polędwiczką.
Bardzo ważne – grzyby smażymy na tej samej patelni, na której smażyliśmy polędwiczkę – aromat sosu z dzikich malin jest tak intensywny, że z łatwością przechodzi na grzyby. Radzę spróbować borowików w trakcie duszenie. Naprawdę boskie połączenie.
Po wymieszaniu sosu grzybowego z polędwiczką, całość dusimy ok. 15 minut, po czym dodajemy odrobinę śmietany, zostawiamy jeszcze chwilę na bardzo wolnym ogniu i podajemy…
Mi akurat bardzo dobrze smakowało ze świeżym, młodym szpinakiem z pomidorkami, skropionymi odrobiną oliwy. Smacznego.
Aromat sosu z dzikich malin brzmi juz tak dobrze, że nawet nie wiem czy ta polędwiczka jest jeszcze potrzebna? 😉