Dopiero teraz, kiedy zacząłem myśleć, co napisać o moich ostatnich eksperymentach z bobem, przyszedł mi do głowy pomysł na humus z bobu. Konsystencja bardzo podobna do cieciorki, właściwości odżywcze zbliżone, smak moim zdaniem lepszy, jeśli przełamać go pietruszką i sokiem z cytryny. Może być bardzo smacznie i swojsko i świeżo, bo bób na straganach się pojawił w ilościach i cenach odpowiednich do eksperymentowania i częstej konsumpcji.
Każdy region Polski, ma swoją szkołę podawania bobu. Jedni z masłem, inni tylko z solą, jeszcze inni z sola, pietruszką na wierzchu i roztopionym, gorącym masłem. Wszystkie te metody łączy miska, pełna gorącego warzywa łuskanego palcami, zaraz po przygotowaniu.
Mi natomiast przypomniał się grecki przepis na gulasz z bobu, młodego bobu pływającego w sosie z białego wina, ouzo i oliwy z bardzo wyraźnym akcentem suszonego tymianku. Tymianek w tym przepisie pachnie zupełnie inaczej. Przykryty, pod żeliwnym naczyniem ułożony na pływającym bobie wydziela tak niesamowity aromat pod wpływem wina i i ouzo, że mieszkanie zamienia się w jednej chwili w dziką, grecką łąkę. Zapewniam, że wrażenia przed konsumpcją tego dania zaskoczą wszystkich, którzy znajda się w promieniu kilkunastu metrów od naszego piekarnika.
A sam przepis jest bardzo prosty. Kilogram bobu układamy w naczyniu do zapiekanie. Zalewamy szklanką oliwy, szklanką białego wina, połową szklanki greckiego ouzo i puszką pomidorów w kawałkach. Na wierzch kładziemy suszoną kiść tymianku i zapiekamy około trzech godzin w temperaturze około 120 stopi. Jedyną bardzo ważną zasadą tego dania jest to, aby bób pływał w oliwno winnym sosie. Musi mieć dostateczną ilość wilgoci, aby pod wpływem zapiekania, skórki stały się na tyle miękkie, aby można było jeść warzywo w całości.
Drugi równie smaczny przepis, to zielone kotleciki z bobu i szałwii. Przepis bardzo szybki, polegający na zblendowaniu lub przeciśnięciu przez maszynkę ugotowanego bobu, połączenia ze świeżymi listkami szałwii, ząbkiem czosnku, jajkiem, sola i pieprzem. Masę smażymy dosłownie dwie minuty z każdej strony, na rozgrzanej oliwie. Kompozycja bardzo przyzwoita. Szałwia ożywia i dodaje lekki pazur mieszance, lekko mdłego bobu. Bardzo smaczne i pożywne danie, dobrze komponujące się z gęstym jogurtem.
Sezon na bób dopiero się zaczyna. Sezon na blogi i eksperymentowanie w kuchni trwa w Polsce od jakiegoś czasu. Zróbmy z naszego bobu, dania, które będą tak znane na świecie jak hummus, czy falafel. Naprawdę mamy się czym chwalić.
No extra te przepisy! Zwłaszcza kotleciki wydają mi się atrakcyjne, bo z szałwią. Ja jem natomiast bób polany oliwą z czosnkiem, cytryną solą i pieprzem. Fasolkę szparagową też tak jem. Aaaa i nigdy nie jadłam bobu polanego masłem. Spróbuję!