Gdzie można odkryć smak czosnku niedźwiedziego, kwiatów nasturcji, mchu, fiołków, lukrecji i wielu innych? I to w ciągu zaledwie dwugodzinnego lunchu. Odpowiedź jest prosta. Nalezy się wybrać do Atelier Amaro w Warszawie.
Menu degustacyjne w tej restauracji, prowadzonej przez Wojciecha Amaro, po przeczytaniu, brzmi na pierwszy rzut oka egzotycznie i obco, ale przecież to, co proponuje pracownia kulinarna, czy inaczej atelier to nic innego, jak menu inspirowane starodawną kuchnia polską. Jak dawną? Sięgającą końca XVIII wieku. Bo w takich pozycjach jak na przykład Moda bardzo dobra smażenia róznych konfektów, opisuje się to co w polskiej , dawnej kuchni ekskluzywne, ale jakże powszechne. Powszechne wtedy, chociażby na dworach szlacheckich i królewskich. A własnych produktów do uprawiania i serwowania ekskluzywnych, wyszukanych potraw mamy w naszych lasach, sadach i ogrodach pod dostatkiem. Wystarczy tylko odkrywać ich smaki, obchodzić się z nimi ze starannością, zapominając o bezdusznym traktowaniu tłuczkiem kotleta schabowego co niedzielę.
Bo kuchnia, polska kuchnia może być przyjemnością jeśli zaczniemy w niej używać na przykład kwiatów, bratków, fiołków, nasturcji. Cukier fiołkowy w połączeniu z rabarbarem to świetna przystawka lub deser.
Czosnek niedźwiedzi – zioło odkryte dzięki Amaro, niezwykle aromatyczne, pobudzające apetyt i zmysły, można połączyć z grzybami, ślimakami, mięsem. Można podać lekko zblanszowany lub po prostu w formie aromatycznego pesto. Rośnie, w polskich lasach od wieków. Obecnie pod ochroną, ale w lepszych sklepach ogrodniczych bez problemu można dostać sadzonki tej rośliny, która wyrośnie w naszym ogrodzie lub doniczkach. Tak zaczyna się kulinarne show w restauracji Amaro. Przez przystawki z których na szczególną uwagę zasługuje łosoś z kąpieli wodnej podany z lodami ze szczypiorku i zwęglonym porem.
Potem węgorz nadziany na cygaro z grzybów leśnych, podany z kiełkami lukrecji i pietruszki.
I w końcu danie główne, czyli pstrąg na ekstrakcie z mchu leśnego, ze szczypiorkiem czosnkowym i młodymi marchewkami uduszonymi na maśle.
Deser, czyli eksplozja czekolady pod różną postacią a pośrodku lody z jałowca i sosny. Jednym słowem uczta, która nie oszczędza żadnego ze zmysłów. A jeśli ktoś powie, że to wszystko jest snobizmem dla próżnych warszawiaków, będę musiał głośno zaprzeczyć, bo Amaro nie tylko walczy o gwiazdkę Michelina, ale robi kawał dobrej roboty udowadniając, że można po polsku, można dobrze, można z tradycją, a jednocześnie kosmopolitycznie.
Atelier Amaro, Agrykola 1, Warszawa.
I’m not that much of a internet reader to be honest but your blogs really nice,
keep it up! I’ll go ahead and bookmark your website to come
back later. Many thanks