Quiero, Te quiero!

Język i wszystko w nim. Kochać, chcieć i na odwrót, bo samo quiero to chcę, ale kiedy dodajemy do niego zaimek osobowy staje się wyznaniem miłości. W hiszpańskiem barze powiemy quiero una cerveza i znaczy to tyle co chcę zamówić piwo. Jakiego jednak nabiera znaczenia, kiedy na zewnątrz upał, słońce i zimne, małe piwo, czyli cerveza, albo potocznie cana ratuje nam życie…

Restaurant El Rumar, Oliva

Te quiero Espana, powie ten, który kocha Hiszpanię z jej wadami i zaletami. Lubi gwar ulic i podwórek, krzyki Hola! rozwrzeszczanych dzieci w małym pueblo, kiedy idziesz ulicą. To jakby chłonąc życie raz po raz, bez zadumy zgniłych liści i mgły. Nie jest to wcale łatwie zadanie, trzeba się tego nauczyć, szczególnie jeśli mieszka się w kraju zadumy, mgły i zgniłych liści, bez przerwy przez prawie sześć miesięcy

Czy można chcieć z czułości? Lekko, nie żądając, po prostu chcieć. Pewnie tak, ale jaka jest prawda o Hiszpanach w tym kontekście. Hiszpan nie zezłości się na ciebie wprost, będzie się uśmiechał, zrobi wszystko, aby pozostawić dobre wrażenie. Powie, że przyjdzie, powie, że zrobi, pomoże, ale tak naprawdę może z tego nielwie wynikać, bo zapomni, nie chce, a raczej nie może czyli no puedo, bo no quiero w tym kontekście trudno usłyszeć. Jedyne czego możemy być pewni, to baru, dobrej kawy i ciastka rano, zimnego piwa w słońcu, broń Boże w czasie sjesty, bo to zdecydowana potwarz dla każdego Hiszpana, który chce sjesty codziennie, kocha sjestę. Nie pozostaje więc nic innego, jak udać się do baru. Un saludo.

Altea, październik 2018

Dodaj komentarz